W jednym z domów w moim rejonie ktoś krzyczy.
Nie są to zwykłe odgłosy kłótni. Dźwięki te przypominają raczej
wydobywające się z odchłani czyjejś osobowości, przerażające wrzaski dzikiej istoty.
Kilka dni myślałem nad słowem, ktøre mogłoby wyrazić ten stan.
Na przystanku autobusowym pomyślałem - tak, to chyba wściekłość.
Człowiek doprowadzony do krańcowych reakcji warczy jak zranione zwierzę.
Wydaje się, że dom jest opuszczony, a zimne betonowe ściany powodują
nieprzyjemne odczucia.
Słoneczny dzień. Pakuję listy do kolejnej skrzynki.
Mówię - dzień dobry - do przechodzącej sąsiadki.
Pytam - o cóż też tam może chodzić? Kto się tam tak kłóci?
Pani mi odpowiada - tak, ale tam jest tylko jedna osoba.
W tym dużym, szarym, kwadratowym domu mieszka samotna kobieta.
Kiedy jej rodzice umarli zaczęła krzyczeć i krzyczy tak codziennie.
W dzień i w nocy. Prawdopodobnie straciła rozum.
To smutne - odpowiadam - pewnie zniszczczyła ją trauma.
• opowieść z cyklu:
Listonosz i jego cień /
historie na kartach doręczeń.